sobota, 18 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 18,,Pamiętnik Niny"



Nazywam się Nina Wilson, mam szesnaście lat i w tym roku rozpoczęłam naukę w liceum. Odkąd pamiętam wychowuje mnie rodzina zastępczą, ale nigdy nikt mnie nie zaadoptował. Wile razy pytałam o moich rodziców, czy najbliższą rodzinę, ale zawsze odpowiadano mi, ze zostałam porzucona i nie znają nikogo z moich krewnych.  Mieszkam w domu, państwa Malinowskich wraz z ich czteroletnia córka Zosia i szesnastoletnim synem  Mateuszem.  
Mateusz jest moim najlepszym i  jedynym przyjacielem jakiego mam , z którym miałam znakomity kontakt, odkąd się poznaliśmy, traktuje go jak najbliższego kuzyna, może nawet brata. Zosie także kocham jak mała siostrę, ale zawsze pragnęłam mieć własne, prawdziwe, a przede wszystkim duże i kochające rodzeństwo. Co prawda mam kilka koleżanek, ale nigdy nie będą one moimi przyjaciółkami, którym mogłabym powierzyć własne, najbardziej skrywane przeze mnie sekrety. Chciałabym poznać chłopka, który by opiekowała się mną i wspierał w trudnych dla mnie momentach, ale przede wszystkim marzę, żebym odnalazła swoja rodzinę. Pragnę dowiedzieć prawdy, dlaczego nie mam domu, ponieważ od dłuższego czasu nie wierze w wersje wydarzeń moich opiekunów. Pomimo, że wychowuję się w bogatej rodzinie i niczego mi nie brakuje, czuje się dziwnie samotna i odczuwam potrzeby relacji jakie są pomiędzy rodzicami a dzieckiem, fakt nie jestem mała, ale nigdy czegoś takiego nie doznałam, więc teraz odczuwam braki.
Moim wielkim hobby jest granie na fortepianie, uwielbiam grac na instrumentach, opowiem historię, która wydarzyła mi się kiedyś, gdy wracałam z zajęć.

- Cześć- pożegnałam Lenę.
Była ona sympatyczna i bardzo życzliwą dziewczyną w moim wieku, razem uczestniczymy w lekcjach gry na fortepianie.
- Pa, do następnego wtorku- odpowiedziała.
Przytuliła mnie na pożegnanie i ruszyła chodnikiem w przeciwna stronę niż ja, przez chwile stałam przed budynkiem i patrzyłam za oddalająca się dziewczyną. Zauważyłam, że ktoś do niej podszedł, za pewne musiał być to Aleks, jej chłopak, często o niem opowiadała, bywało, że jej zazdrościłam. Miała prawdziwy dom, rodzinę i chłopka, a ja? Postanowiłam się nad sobą nie użalać 
i ruszyłam w stronę parku, przez który zawsze przechodziłam wracając do domu. Szłam zamyślona, kiedy w pewnej chwili na kogoś wpadła, spojrzałam na ta osobę i ujrzałam przystojnego chłopaka, chyba był w moim wieku. Ja widziałam go pierwszy 
i chyba jedyny raz w moim życiu, ale on zachowywał się jakby mnie dobrze znał. 
- Cześć, nareszcie cie spotkałem
- Cześć- odpowiedziałam niepewnie.
- Nie poznajesz mnie, to ja Piotrek,
tańczyliśmy i rozmawialiśmy na ,,Balu Jesiennym",byłem wtedy z Patrycją, ją przecież dobrze znasz, nienawidzisz jej , z tego co mówiłaś wtedy.
- Yyy musiałeś mnie z kimś pomylić.
- Dobrze cie pamiętam Maju.
- Nie jestem Maja, nazywam się Nina Wilson.
Spojrzałam na twarz chłopka, wyglądał na wstrząśniętego, chłopak przez krótka chwilę bił się z myślami, ale zaraz odpowiedziała opanowanym głosem.
- Nie ważne musiałem źle zapamiętać twoje imię, ale nazwisko się zgadza, przejdziemy się?
- No nie wiem, właśnie wracałam do domu.
- może cie odprowadzę, to porozmawiamy.
- Dobrze- zgodziłam się
Był miły, opowiadał mi o sobie i wciąż powtarzał, ze niektóre rzeczy powinnam pamiętać z naszego ostatniego spotkania. 
- Dlaczego nie chodzisz tutaj do szkoły skoro mieszkasz w pobliżu, tylko dojeżdżasz do liceum do innego miasteczka, w prawdzie do tylko sześc kilometrów.
- Właśnie tutaj się uczę od podstawówki.
- Dlaczego ciągle zaprzeczasz słowom, które mówiłaś na balu.
- Nie byłam na żadnym balu, ile razy mam ci to powtarzać?
- Ok, skoro lubisz zmieniać zdanie, to powiedz co z Kubą.
- Z jakim Kubą?!
Byłam wnerwiona, ten chłopak ciągle mówił o mnie jakieś rzeczy, które w ogóle do mnie nie pasowały, a teraz zaczął opowiadać o jakimś moim niby byłym chłopaka.
- Jeśli tak bardzo chcesz mnie odprowadzić to zmieńmy temat.
- To może opowiesz coś o swojej rodzinie?
Te ostatnie dwa słowa mocno mnie zabolały, przecież ja nie mam rodziny, a moze mam, a o tym nie wiem. Czułam się w jego towarzystwie bardzo dobrze, wiedziałam, że mogę mu się zwierzyć, chciałam to uczynić, ale spostrzegłam, że właśnie stoimy pod moim domem, drzwi się otworzyły i moja opiekunka mnie zawołała.
- Może kiedyś się jeszcze spotkamy, to opowiem ci wile sekretów, których nikomu nie wyjawiłam.
 Chłopak uśmiechnął się  i kiedy odwróciłam się, żeby odejść, delikatnie złapał mnie za rękę.
- Dasz mi swój numer telefonu?
- Jasne.
Podał mu numer i szybko weszłam do domu, kiedy byłam w środku, poczułam wielka pustkę, która prawie zawsze mi towarzyszyła, ale nie odczuwałam jej, gdy byłam z Piotrkiem.


Inna bardzo ważną dla mnie historia był moment, kiedy odwiedzając dom dziecka, w którym spędziłam swoje pierwsze dwa lata życia, natknęłam się przypadkowo na dziwne dokumenty. Czasami przychodziłam w to miejsce, odwiedzić inne dzieci, z nadzieja, że w końcu dowiem się coś o swoich rodzicach. Tego dnia, popołudniu w piętek, okryłam moje prawdziwe pochodzenie. Kiedy po prawie dwugodzinnym pobycie w domu dziecka straciłam nadzieje na jakiekolwiek informacje, właśnie wtedy,przechodząc obok sekretariatu postanowiłam tam zajrzeć. Widząc przez uchylone drzwi, ze nikogo tam nie ma, śmiało weszłam do środka. Podeszłam do dużego regału. na którym znajdowało się wile teczek, ułożonych w kolejności alfabetycznej. Spojrzałam na stos, gdzie widniała literka ,,W", odszukałam swojego nazwiska i znalazłam dokumenty. Otworzyłam  teczkę, z której wypadły przeróżne kartki., schyliłam się, żeby je podnieść, kiedy usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu, schowałam się za biurkiem. Kiedy znowu nastała cisza, postanowiłam wstać i wtedy zauważyłam, że obok moich stóp leżało zdjęcie przedstawiające dwoje ludzi, kobietę i mężczyznę. Odwróciłam fotografie na druga stronę i ujrzałam lekko wyblakły napis ,, Kasia i Robert Wilsonowie", kiedy przeczytała ich nazwisko moje serce zaczęło mocno bić, drżącymi rekami przejrzałam kilka kartek, pisały tam moje oraz moich rodziców dane. Ku mojemu zaskoczeniu w teczce znajdowała się stara gazeta, to co pisało na okładce wprawiło mnie w zaskoczenie, a może nawet w wielką złość, przede wszystkim poczułam ból, który był nie do opisania.


,, Młode małżeństwo, po wielu poszukiwaniach nadal nie odlazło porwanej córeczki, z każdym dniem policja przestaje angażować się w sprawy zaginięcia dziecka, a państwo Wilsonowie czują się bezradni. Pomimo braku pomocy ze strony policji działają na własna rękę, wynajęli detektywa, a razem z cała rodzina poszukują malutkiej Niny. W domu czekają na nią jej kochający rodzice i dwie siostrzyczki. O dalszych wydarzeniach tej sprawy będziemy państwa informować w kolejnych numerach gazety. Każdy, kto widział poszukiwane dziecko, albo wie, gdzie może być ukrywane proszony jest o kontakt z rodziną Wilson oraz policją."

Pod artykułem widniało moje zdjęcie zaraz po urodzeniu, to straszne, że przez te wszystkie lata byłam tak podle oszukiwana, moi rodzice mnie nie porzucili, zostałam porwana, a oni poszukiwali mnie z każdym dniem z coraz większą desperacją. Schowałam zdjęcie moich rodziców do torebki, a pozostałe dokumenty włożyłam z powrotem do teczki, którą odłożyłam na odpowiednią półkę. Chciała stąd jak najszybciej wyjść, ruszyłam biegiem w stronę drzwi, kiedy wybiegałam na zewnątrz, usłyszałam głos kobiety, która mnie wołała, zdziwiona moim nagłym opuszczeniem budynku i to w wielkim pośpiechu. Znając adres moich rodziców, stwierdziłam, że muszę ich odwiedzić,wiedziałam, że to około godziny stąd, dopiero po chwili przypomniałam sobie, że na końcu kartki pisało, że niedawno się przeprowadzili. Niestety nie zobaczyłam, gdzie teraz mieszkają i wtedy ogarnął mnie przytłaczający smutek, stwierdziłam, że wrócę do mojego domu, tak naprawdę to ten budynek nie jest moim prawdziwym domem, nigdy nim nie był i nie będzie. Swój dom straciłam dawno temu, ale zawsze wierzę, ze kiedyś uda mi się go odzyskać i znowu w nim zamieszkam. Kiedy już byłam w swoim pokoju, położyłam się na łóżko i w milczeniu wpatrywałam się w zdjęcie rodziców. tak zakończę opisywanie tej historii w moim pamiętniku.

O to moja najnowsza przygoda, która wydarzyła się zaledwie wczoraj. Kiedy rano się obudziłam, moja twarz była czerwona od łez, które w nocy płynęły po moich policzkach. Gdy zeszłam do jadalni na śniadanie nie odezwałam się słowem do moich opiekunów, zawsze wracałam się do nich ciociu i wujku, nigdy ich nie traktowałam jak rodziców, teraz wiem, że na to nie zasługują.
Kiedy przez długi czas panowała niezręczna cisza, postanowiłam zapytać się ich o rodziców.
- Dlaczego nie mam rodziców?
- Mówiliśmy ci już wile razy, że zostawili cie po prostu cie nie chcieli, czasami się tak zdarza, ale dobrze, że...- oznajmiła kobieta.
- Dorze, że mnie przygarnęliście, zawsze mogę wam ufać i wiem, że nigdy mnie nie okłamiecie- posłałam im wymuszony uśmiech.
Specjalnie się ich zapytałam o moja rodzinę, chciałam się dowiedzieć, czy nadal będą mnie okłamywać, tak jak myślałam i tym razem nie powiedzieli mi prawdy. Postanowiłam, że kiedy pójdą do pracy spakuję swoje rzeczy i raz na zawsze opuszczę ten budynek. Po niespełna godzinie moi opiekunowie pojechali do pracy, a Mateusz razem z Zosia siedzieli w salonie i oglądali jakieś bajki, stwierdziła, że to odpowiedni moment. Pobiegłam do swojego pokoju i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, kilka pamiątek, dokumenty i mój pamiętnik. Wyciągnęłam kartkę z biurka i napisałam krótki pożegnalny list dla Mateusza i jego siostry, wyjaśniłam mu, że nie mogę to dłużej być i pragnę odnaleźć swoje miejsce na tym świecie, napisałam także, że jeśli będzie chciał ze ma porozmawiać może zadzwonić, poprosiłam go, żeby spalił ten list, kiedy go przeczyta. Poszłam do sypialni chłopaka, zostawiłam kartkę na łóżku i jak najciszej opuściłam dom, kiedy byłam na zewnątrz poczułam się wolna, pomimo, że bardzo dobrze mi się tutaj mieszkało, to nigdy nie zaznam tu prawdziwego szczęścia. Postanowiłam pojechać do Piotrka, wile razy z nim rozmawiała i stwierdziłam, że może mi pomóc, skoro twierdzi, że w jego miejscowości mieszkają ludzie o tym samym nazwisku co ja. Miałam do przejechania około sześc kilometrów, dlatego udałam się na przystanek autobusowy. Podczas niedługiej podróży wyobrażałam sobie swoja rodzinę i nawet nie spostrzegłam, a już byłam na miejscu. Znałam adres chłopka, gdyż ten jakiś czas temu mi go podał, po chwili byłam już w domu chłopaka, jego mam zgodziła się bym została na noc, a razem z moim przyjacielem spędziłam cudowny dzień. Kiedy zaczęło robić się ciemno za oknem, postanowiłam wyjść na spacer, po ponad pół godzinie dotarła pod jakąś małą kawiarnię. 

Pomimo, że było już całkiem ciemno zobaczyłam mężczyznę wychodzącego z z tego budynku, a razem z nim dwie nastolatki, musiały być bliźniaczkami, ponieważ wyglądały identycznie, a co mnie zdziwiło wyglądały jak jak. Kiedy wsiadały do samochodu zobaczyły mnie i także się zdziwiły widząc ich sobowtóra. Po tym jak odjechali postanowiłam wrócić do domu Piotrka, kiedy tam dotarłam przypomniał mi się tekst z artykułu: ,, W domu czekają na nią jej kochający rodzice i dwie siostrzyczki", teraz rozumiałam dlaczego te dziewczyny wyglądały jak ja, to były moje siostry. Dzisiaj pisząc to historie w moim pamiętniku, wie, że wydarzenia z wczorajszego wieczoru są dla mnie niezwykle ważne i dlatego postanowiłam, że pójdę do domu Wilsonów, aby poznać moja rodzinę, poprosiłam Piotrka o ich adres, ale nie powiedziałam mu czego się dowiedziałam. Dzisiejszego popołudnia moje życie zmieni się na zawsze, wiem, że będzie to zmiana na lepsze i że odnajdę swoje miejsce na świecie.

                                        ******************
Zdjęcia postaci są na zakładce: głowni bohaterowie oraz pozostali bohaterowi.

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział! *-* Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy! :) Tak jak obiecałam dodałam pierwszy rozdział ( w sumie to tak naprawdę prolog ) na nowego bloga. W bohaterach znajdziesz główne postacie. Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci się spodoba! Tu masz linka ---> http://niezwyklachlopczyca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski. Nic dodać nic ująć. Masz wielki talent kobietko ;)
    Fajny pomysł stworzenia rozdziału z perspektywy Niny. I fajnie, że wkręciłaś w to Piotrka wszystko się tam zarąbiście pokręciło, ale już wszystko kapujemy hehe ;)
    Lubimy takie zmiany akcji. Tak myślałyśmy, że to będzie trzecia z sióstr. Teraz pójdzie do nich do domu. OHO czekamy na dalszy przebieg wydarzeń ;)
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń