sobota, 18 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 18,,Pamiętnik Niny"



Nazywam się Nina Wilson, mam szesnaście lat i w tym roku rozpoczęłam naukę w liceum. Odkąd pamiętam wychowuje mnie rodzina zastępczą, ale nigdy nikt mnie nie zaadoptował. Wile razy pytałam o moich rodziców, czy najbliższą rodzinę, ale zawsze odpowiadano mi, ze zostałam porzucona i nie znają nikogo z moich krewnych.  Mieszkam w domu, państwa Malinowskich wraz z ich czteroletnia córka Zosia i szesnastoletnim synem  Mateuszem.  
Mateusz jest moim najlepszym i  jedynym przyjacielem jakiego mam , z którym miałam znakomity kontakt, odkąd się poznaliśmy, traktuje go jak najbliższego kuzyna, może nawet brata. Zosie także kocham jak mała siostrę, ale zawsze pragnęłam mieć własne, prawdziwe, a przede wszystkim duże i kochające rodzeństwo. Co prawda mam kilka koleżanek, ale nigdy nie będą one moimi przyjaciółkami, którym mogłabym powierzyć własne, najbardziej skrywane przeze mnie sekrety. Chciałabym poznać chłopka, który by opiekowała się mną i wspierał w trudnych dla mnie momentach, ale przede wszystkim marzę, żebym odnalazła swoja rodzinę. Pragnę dowiedzieć prawdy, dlaczego nie mam domu, ponieważ od dłuższego czasu nie wierze w wersje wydarzeń moich opiekunów. Pomimo, że wychowuję się w bogatej rodzinie i niczego mi nie brakuje, czuje się dziwnie samotna i odczuwam potrzeby relacji jakie są pomiędzy rodzicami a dzieckiem, fakt nie jestem mała, ale nigdy czegoś takiego nie doznałam, więc teraz odczuwam braki.
Moim wielkim hobby jest granie na fortepianie, uwielbiam grac na instrumentach, opowiem historię, która wydarzyła mi się kiedyś, gdy wracałam z zajęć.

- Cześć- pożegnałam Lenę.
Była ona sympatyczna i bardzo życzliwą dziewczyną w moim wieku, razem uczestniczymy w lekcjach gry na fortepianie.
- Pa, do następnego wtorku- odpowiedziała.
Przytuliła mnie na pożegnanie i ruszyła chodnikiem w przeciwna stronę niż ja, przez chwile stałam przed budynkiem i patrzyłam za oddalająca się dziewczyną. Zauważyłam, że ktoś do niej podszedł, za pewne musiał być to Aleks, jej chłopak, często o niem opowiadała, bywało, że jej zazdrościłam. Miała prawdziwy dom, rodzinę i chłopka, a ja? Postanowiłam się nad sobą nie użalać 
i ruszyłam w stronę parku, przez który zawsze przechodziłam wracając do domu. Szłam zamyślona, kiedy w pewnej chwili na kogoś wpadła, spojrzałam na ta osobę i ujrzałam przystojnego chłopaka, chyba był w moim wieku. Ja widziałam go pierwszy 
i chyba jedyny raz w moim życiu, ale on zachowywał się jakby mnie dobrze znał. 
- Cześć, nareszcie cie spotkałem
- Cześć- odpowiedziałam niepewnie.
- Nie poznajesz mnie, to ja Piotrek,
tańczyliśmy i rozmawialiśmy na ,,Balu Jesiennym",byłem wtedy z Patrycją, ją przecież dobrze znasz, nienawidzisz jej , z tego co mówiłaś wtedy.
- Yyy musiałeś mnie z kimś pomylić.
- Dobrze cie pamiętam Maju.
- Nie jestem Maja, nazywam się Nina Wilson.
Spojrzałam na twarz chłopka, wyglądał na wstrząśniętego, chłopak przez krótka chwilę bił się z myślami, ale zaraz odpowiedziała opanowanym głosem.
- Nie ważne musiałem źle zapamiętać twoje imię, ale nazwisko się zgadza, przejdziemy się?
- No nie wiem, właśnie wracałam do domu.
- może cie odprowadzę, to porozmawiamy.
- Dobrze- zgodziłam się
Był miły, opowiadał mi o sobie i wciąż powtarzał, ze niektóre rzeczy powinnam pamiętać z naszego ostatniego spotkania. 
- Dlaczego nie chodzisz tutaj do szkoły skoro mieszkasz w pobliżu, tylko dojeżdżasz do liceum do innego miasteczka, w prawdzie do tylko sześc kilometrów.
- Właśnie tutaj się uczę od podstawówki.
- Dlaczego ciągle zaprzeczasz słowom, które mówiłaś na balu.
- Nie byłam na żadnym balu, ile razy mam ci to powtarzać?
- Ok, skoro lubisz zmieniać zdanie, to powiedz co z Kubą.
- Z jakim Kubą?!
Byłam wnerwiona, ten chłopak ciągle mówił o mnie jakieś rzeczy, które w ogóle do mnie nie pasowały, a teraz zaczął opowiadać o jakimś moim niby byłym chłopaka.
- Jeśli tak bardzo chcesz mnie odprowadzić to zmieńmy temat.
- To może opowiesz coś o swojej rodzinie?
Te ostatnie dwa słowa mocno mnie zabolały, przecież ja nie mam rodziny, a moze mam, a o tym nie wiem. Czułam się w jego towarzystwie bardzo dobrze, wiedziałam, że mogę mu się zwierzyć, chciałam to uczynić, ale spostrzegłam, że właśnie stoimy pod moim domem, drzwi się otworzyły i moja opiekunka mnie zawołała.
- Może kiedyś się jeszcze spotkamy, to opowiem ci wile sekretów, których nikomu nie wyjawiłam.
 Chłopak uśmiechnął się  i kiedy odwróciłam się, żeby odejść, delikatnie złapał mnie za rękę.
- Dasz mi swój numer telefonu?
- Jasne.
Podał mu numer i szybko weszłam do domu, kiedy byłam w środku, poczułam wielka pustkę, która prawie zawsze mi towarzyszyła, ale nie odczuwałam jej, gdy byłam z Piotrkiem.


Inna bardzo ważną dla mnie historia był moment, kiedy odwiedzając dom dziecka, w którym spędziłam swoje pierwsze dwa lata życia, natknęłam się przypadkowo na dziwne dokumenty. Czasami przychodziłam w to miejsce, odwiedzić inne dzieci, z nadzieja, że w końcu dowiem się coś o swoich rodzicach. Tego dnia, popołudniu w piętek, okryłam moje prawdziwe pochodzenie. Kiedy po prawie dwugodzinnym pobycie w domu dziecka straciłam nadzieje na jakiekolwiek informacje, właśnie wtedy,przechodząc obok sekretariatu postanowiłam tam zajrzeć. Widząc przez uchylone drzwi, ze nikogo tam nie ma, śmiało weszłam do środka. Podeszłam do dużego regału. na którym znajdowało się wile teczek, ułożonych w kolejności alfabetycznej. Spojrzałam na stos, gdzie widniała literka ,,W", odszukałam swojego nazwiska i znalazłam dokumenty. Otworzyłam  teczkę, z której wypadły przeróżne kartki., schyliłam się, żeby je podnieść, kiedy usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu, schowałam się za biurkiem. Kiedy znowu nastała cisza, postanowiłam wstać i wtedy zauważyłam, że obok moich stóp leżało zdjęcie przedstawiające dwoje ludzi, kobietę i mężczyznę. Odwróciłam fotografie na druga stronę i ujrzałam lekko wyblakły napis ,, Kasia i Robert Wilsonowie", kiedy przeczytała ich nazwisko moje serce zaczęło mocno bić, drżącymi rekami przejrzałam kilka kartek, pisały tam moje oraz moich rodziców dane. Ku mojemu zaskoczeniu w teczce znajdowała się stara gazeta, to co pisało na okładce wprawiło mnie w zaskoczenie, a może nawet w wielką złość, przede wszystkim poczułam ból, który był nie do opisania.


,, Młode małżeństwo, po wielu poszukiwaniach nadal nie odlazło porwanej córeczki, z każdym dniem policja przestaje angażować się w sprawy zaginięcia dziecka, a państwo Wilsonowie czują się bezradni. Pomimo braku pomocy ze strony policji działają na własna rękę, wynajęli detektywa, a razem z cała rodzina poszukują malutkiej Niny. W domu czekają na nią jej kochający rodzice i dwie siostrzyczki. O dalszych wydarzeniach tej sprawy będziemy państwa informować w kolejnych numerach gazety. Każdy, kto widział poszukiwane dziecko, albo wie, gdzie może być ukrywane proszony jest o kontakt z rodziną Wilson oraz policją."

Pod artykułem widniało moje zdjęcie zaraz po urodzeniu, to straszne, że przez te wszystkie lata byłam tak podle oszukiwana, moi rodzice mnie nie porzucili, zostałam porwana, a oni poszukiwali mnie z każdym dniem z coraz większą desperacją. Schowałam zdjęcie moich rodziców do torebki, a pozostałe dokumenty włożyłam z powrotem do teczki, którą odłożyłam na odpowiednią półkę. Chciała stąd jak najszybciej wyjść, ruszyłam biegiem w stronę drzwi, kiedy wybiegałam na zewnątrz, usłyszałam głos kobiety, która mnie wołała, zdziwiona moim nagłym opuszczeniem budynku i to w wielkim pośpiechu. Znając adres moich rodziców, stwierdziłam, że muszę ich odwiedzić,wiedziałam, że to około godziny stąd, dopiero po chwili przypomniałam sobie, że na końcu kartki pisało, że niedawno się przeprowadzili. Niestety nie zobaczyłam, gdzie teraz mieszkają i wtedy ogarnął mnie przytłaczający smutek, stwierdziłam, że wrócę do mojego domu, tak naprawdę to ten budynek nie jest moim prawdziwym domem, nigdy nim nie był i nie będzie. Swój dom straciłam dawno temu, ale zawsze wierzę, ze kiedyś uda mi się go odzyskać i znowu w nim zamieszkam. Kiedy już byłam w swoim pokoju, położyłam się na łóżko i w milczeniu wpatrywałam się w zdjęcie rodziców. tak zakończę opisywanie tej historii w moim pamiętniku.

O to moja najnowsza przygoda, która wydarzyła się zaledwie wczoraj. Kiedy rano się obudziłam, moja twarz była czerwona od łez, które w nocy płynęły po moich policzkach. Gdy zeszłam do jadalni na śniadanie nie odezwałam się słowem do moich opiekunów, zawsze wracałam się do nich ciociu i wujku, nigdy ich nie traktowałam jak rodziców, teraz wiem, że na to nie zasługują.
Kiedy przez długi czas panowała niezręczna cisza, postanowiłam zapytać się ich o rodziców.
- Dlaczego nie mam rodziców?
- Mówiliśmy ci już wile razy, że zostawili cie po prostu cie nie chcieli, czasami się tak zdarza, ale dobrze, że...- oznajmiła kobieta.
- Dorze, że mnie przygarnęliście, zawsze mogę wam ufać i wiem, że nigdy mnie nie okłamiecie- posłałam im wymuszony uśmiech.
Specjalnie się ich zapytałam o moja rodzinę, chciałam się dowiedzieć, czy nadal będą mnie okłamywać, tak jak myślałam i tym razem nie powiedzieli mi prawdy. Postanowiłam, że kiedy pójdą do pracy spakuję swoje rzeczy i raz na zawsze opuszczę ten budynek. Po niespełna godzinie moi opiekunowie pojechali do pracy, a Mateusz razem z Zosia siedzieli w salonie i oglądali jakieś bajki, stwierdziła, że to odpowiedni moment. Pobiegłam do swojego pokoju i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, kilka pamiątek, dokumenty i mój pamiętnik. Wyciągnęłam kartkę z biurka i napisałam krótki pożegnalny list dla Mateusza i jego siostry, wyjaśniłam mu, że nie mogę to dłużej być i pragnę odnaleźć swoje miejsce na tym świecie, napisałam także, że jeśli będzie chciał ze ma porozmawiać może zadzwonić, poprosiłam go, żeby spalił ten list, kiedy go przeczyta. Poszłam do sypialni chłopaka, zostawiłam kartkę na łóżku i jak najciszej opuściłam dom, kiedy byłam na zewnątrz poczułam się wolna, pomimo, że bardzo dobrze mi się tutaj mieszkało, to nigdy nie zaznam tu prawdziwego szczęścia. Postanowiłam pojechać do Piotrka, wile razy z nim rozmawiała i stwierdziłam, że może mi pomóc, skoro twierdzi, że w jego miejscowości mieszkają ludzie o tym samym nazwisku co ja. Miałam do przejechania około sześc kilometrów, dlatego udałam się na przystanek autobusowy. Podczas niedługiej podróży wyobrażałam sobie swoja rodzinę i nawet nie spostrzegłam, a już byłam na miejscu. Znałam adres chłopka, gdyż ten jakiś czas temu mi go podał, po chwili byłam już w domu chłopaka, jego mam zgodziła się bym została na noc, a razem z moim przyjacielem spędziłam cudowny dzień. Kiedy zaczęło robić się ciemno za oknem, postanowiłam wyjść na spacer, po ponad pół godzinie dotarła pod jakąś małą kawiarnię. 

Pomimo, że było już całkiem ciemno zobaczyłam mężczyznę wychodzącego z z tego budynku, a razem z nim dwie nastolatki, musiały być bliźniaczkami, ponieważ wyglądały identycznie, a co mnie zdziwiło wyglądały jak jak. Kiedy wsiadały do samochodu zobaczyły mnie i także się zdziwiły widząc ich sobowtóra. Po tym jak odjechali postanowiłam wrócić do domu Piotrka, kiedy tam dotarłam przypomniał mi się tekst z artykułu: ,, W domu czekają na nią jej kochający rodzice i dwie siostrzyczki", teraz rozumiałam dlaczego te dziewczyny wyglądały jak ja, to były moje siostry. Dzisiaj pisząc to historie w moim pamiętniku, wie, że wydarzenia z wczorajszego wieczoru są dla mnie niezwykle ważne i dlatego postanowiłam, że pójdę do domu Wilsonów, aby poznać moja rodzinę, poprosiłam Piotrka o ich adres, ale nie powiedziałam mu czego się dowiedziałam. Dzisiejszego popołudnia moje życie zmieni się na zawsze, wiem, że będzie to zmiana na lepsze i że odnajdę swoje miejsce na świecie.

                                        ******************
Zdjęcia postaci są na zakładce: głowni bohaterowie oraz pozostali bohaterowi.

piątek, 10 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 17,,Nowe Kłopoty"

Maja płacząc biegła przed siebie, kiedy jej nogi odmawiały posłuszeństwa, usiadła na ławce i ukryła twarz w dłoniach, jej twarz była mokra od łez, które nieustannie płynęły z jej zmęczonych oczu.



Wybiegając straciła wszystko, siostrę, która była jej najlepsza przyjaciółką, rodziców, którzy zawsze ja rozumieli, niestety nie teraz, brata, którego tak bardzo kochała, a także chłopaka, którego z każdym dniem od ich rozstania coraz bardziej kochała. Opuszczając dom, porzuciła rodzinę i dotychczasowe życie, nie chciała tego, tak bardzo będzie za tym tęsknic, czy dobrze postąpiła, cały czas dręczyło ja to pytanie. Czy warto było tak postapic, co teraz z nią będzie. Teraz wiedziała jedno, że ostatnie wydarzenia, wypadek siostry i długoletnie wyśmiewanie jej przez koleżanki ( Patrycja, Natalka i Paulina) zmieniły jej życie w jeden wielki dramat. Czuła się zagubiona i nieszczęśliwa, pragnęła byc znów małą dziewczynka, która kłóci się z koleżankami z klasy o zabawki czy z powodu innych zdań, a nie o wielką i jedyną miłość. Jej koszmarne rozmyślenia przerwał dźwięk telefonu, spojrzała na komórkę, dzwoniła jej mama, natychmiast odrzuciła jej połączenie, to samo zrobiła z pięcioma poprzednimi i kilkoma od taty, a sms od siostry nawet nie czytała. Wpatrywała się w ekran, na którym widniało zdjęcie przedstawiające piątkę osób uśmiechających się, od których biło ciepło
- Tak kiedyś wyglądała moja rodzina- pomyślała i schowała telefon do kurtki.
Wstała z ławki i ruszyła dalej, coraz bardziej oddalając się od domu, co jakiś czas ktoś na nią patrzył zdziwiony widząc jej zapłakana twarz.


W domu Wilsonów panowała napięta atmosfera, Kasia zajmowała się synkiem, ciągle spoglądając na komórkę, z nadzieja uzyskania wiadomości od córki, Robert przez cały czas próbował dodzwonić się do Mai, a Gosia ze łzami w oczach spoglądała w okno myśląc, że dostrzeże na zewnątrz siostrę.
- Idę jej szukac- odezwał się Robert- jeśli jej nie znajdę w ciągu dwóch godzin, pojadę na policję. 
- Dobrze- powiedziała Kasia, kładła synka do łóżeczka, gdybyś czegoś się dowiedział natychmiast do mnie zdzwoń.
- Ja pójdę zobaczę do lasu za naszym domem, często tam chodziła, chociaż wątpię, żeby tam teraz była- oznajmiła Gosia.
Kiedy Kasia została sama z synkiem w domu, pobiegła do sypialni i włączyła laptopa, sprawdziła swoja pocztę i poczuła, ze jest coraz gorzej.
- Czego on znowu chce?- zapytała sama siebie.
Ponownie odpisała, że nic nie wie i żeby zostawił jej rodzinę w spokoju, bo inaczej pożałuje, ze wtrąca się w jej życie, na końcu postawiła kilka wykrzykników i wyłączyła laptopa. Usiadła na łóżku, po krótkim czasie rozległ się głośny dźwięk dzwonka do drzwi i cichy płacz dziecka dobiegający z pokoju obok. Kasia od razu pobiegła do synka i wzięła go na ręce, zauważyła, ze okno w pomieszczeniu jest otwarte, przez które wlatywało chłodne jesienne powietrze. Szybko je zamknęła i w tej chwili zauważyła postać ubrana na czarno w kapturze, odchodzącą od drzwi wejściowych.
Pocałowała synka, który zasypiał w jej ramionach i razem z nim udała się na parter, kiedy przechodziła obok pokoju gościnnego zauważyła uchylone drzwi do sypialni, z mocno bijącym sersem weszła do środka, od razu owiał ją chłód, spojrzała w stronę okna, gdzie drzwi balkonowe były otwarte, pospiesznie jej zamknęła. Domyśliła się, że włamywacz musiał wyjść z domu na balkon, a następnie po schodkach, które prowadziły do ogrodu, gdzie ścieżka prowadzi prosto do lasu.
- Tam jest Gosia- szepnęła zrozpaczona kobieta.
Zbiegła po schodach i podeszła do drzwi, nie były zamknięte na klucz.
- Jestem pewna, że je zamykałam- pomyślała ze strachem.
Wyjęła komórkę z kieszeni i zadzwoniła do córki, ta szybko odebrała. Małgosia na początku nie mogła zrozumieć co mówi mama, gdyż ta strasznie się martwiła. Ostatecznie usłyszała, że musi po prostu uciekać.
- nie mogę wrócić droga do domu, bo spotkam tego mężczyznę.- pomyślała i szybko zaczęła biec, coraz bardziej oddalając się od domu.
Chciała pobiec w stronę ulicy, ale nie wiedziała, w która stronę ma się udać, ogarnęła ją panika, usłyszała czyjeś kroki w oddali, ruszyła przed siebie, biegnąc w ciemna głębie lasu, podążały za nią kroki.
Kiedy nie miała już siły biec i czuła straszne zmęczenie, jednak nie poddając się uciekała od mężczyzny, coraz wolniej, aż pozbawiona
resztek sił upadła potykając się o korzenie drzew. Nastolatka słysząc zbliżający się szelest stóp, podczołgała się za drzewo.
- Gdzie się schowałaś- rozległ się donośny głos.- Jesteś szybka, ale słabsza ode mnie, nie masz szans uciec- zaśmiał się.
Mężczyzna zaczął krążyć wokół drzew, sprawdzając przy tym, czy nigdzie nie ma dziewczyny. Gosia z szybko i mocno bijącym sercem, wstała, wiedziała, że tajemnicza osoba jest bardzo blisko i nie ma szans n ucieczkę, jednak pozostają tutaj, nie miałaby żadnych szans na uniknięcie spotkania z nim. Odepchnęła się od drzewa i ruszyła przed siebie, mężczyzna słysząc łamane gałązki pod stopami dziewczyny ruszył w jej stronę, wiedziała, że je dogoni, już po chwili przed sobą dostrzegł sylwetkę nastolatki i jej długie ciemne włosy rozwiane na wietrze. Po kilku minutach zrównał kroku z Gosią i załapał ja za rękę, tym samym odwracając ja w swoja stronę.
- Puszczaj, to boli!- krzyknęła przestraszona.
- Oj, nic na to nie poradzę- opowiedział, jeszcze mocniej zaciskając palce na jej ręce.
Małgosia pod wpływem lekko się skrzywiła, ale zaraz stanowczo zapytała.
- Czego ode mnie chcesz?!
- Masz charakter, po mamusi, chociaż po tatusiu też.
- Zostaw moja rodzinę w spokoju.
- Przykro mi, ale nie mogę- zaśmiał się ironicznie.
W jej oczach dostrzegł strach i ogromna chęć zemsty.
- Ale oczy masz po mamie- dodał- o ile pamiętam Maja ma po Robercie, a Nina- zastanowił się przez chwilę- tak ona ma po nich obu.
- Nina?
- Ach, wkrótce się dowiesz, dla twoich rodziców, to tez będzie wielka niespodzianka.
- Po co nas nachodzisz.
- Dzięki temu wiem o ws wszystko, jeśli nie wierzysz mi to zapytaj o coś, odpowiem ci na twoje pytanie, śmiało.
Gosia nie wiedziała co powiedzieć, chciała stąd szybko odejść i już nigdy nie zobaczyć tego mężczyzny. Nastolatka wyrwała się z uścisku mężczyzny i cofnęła się o dwa kroki, patrzyła na jego ironiczny uśmiech i z bólem wsłuchiwała się w to co on mówi.
- To dopiero się zaczyna, będzie gorzej, chociaż twój wypadek był poważny. Teraz każdy wasz ruch będzie śledzony, a rozwiązywane przez was zadnia obserwowane. W końcu nikt nie powiedział, ze będzie łatwo, może wam się uda....i wyjdziecie w trójkę z tego całe.
- W trójkę? Masz na myśli mojego brata.
- Nie, skąd, twoja rodzina też jest w to wiązana, ale chodzi mi o Ciebie, Maje i Ninę.
- Kim jest Nina?- ciągle o niej mówisz.
Nieznajomy odwrócił się i ruszył w przeciwna stronę.
- Jak mam teraz wrócić do domu?!
- Nie wiesz jak to uczynić, a chcesz się zmierzyć z przypisanymi ci zadaniami- odkrzyknął i po chwili zniknął za gęstymi drzewami.
Małgosia wyjęła komórkę, chciała zadzwonić do mamy, jednak nie było zasięgu, po chwili namysłu ruszyła przed siebie, szła nieustannie przez ponad pół godziny, a kiedy usłyszała w oddali uliczny ruch było już całkiem ciemno. Wyszła na chodnik i skierowała się  w stronę przystanku. 


Maja podziwiała duży parku, lubiła wieczorne spacery, gdy na niebie świeciły maleńkie gwiazdki. Szła wdychając chłodne powietrze kiedy usłyszała za sobą kroki dwóch chłopaków, odwróciła się i zauważyła grupkę chłopaków, przestraszona szybko ruszyła przed siebie, wybiegła na najbliższą ulicę, biegła chodnikiem, jednak oni cały czas podążali za nią.
- Chciałam umrzeć, ale nie w taki sposób- pomyślała- dlaczego nikt tędy nie przechodzi, to dziwne, przecież to nie jest żaden zaułek.
- Pomocy!- krzyczała
Po chwili poczuła, że czyjaś dłoń zaciska się na jej ręce, a osoba ta biegnie równorzednie z nią, spojrzała w bok i zauważyła.... Gosię, jej włosy tańczyły na wietrze, a na jej policzki były lekko zaczerwione.
Uśmiechnęła się w duszy, że znalazła ja siostra i razem wbiegły do małej kawiarni. Zajęły miejsca z dala od okna i zamówiły dwie gorące czekolady.
- Dziękuje za pomoc, jak mnie w ogóle znalazłaś?
- Szukałam przystanku, żeby wrócić do domu, miałam pewne kłopoty, kiedy cie szukałam, tobie też nie było lekko.
Maja kiwnęła głowa i upiła łyk napoju, wyciągnęła komórkę, jednak była rozładowana.
- Może ty zadzwonisz do rodziców.
- Z tym tez miała problem, ale może tym razem mi się poszczęści.
Wyjęła telefon z kieszeni i rzeczywiście tym razem maiła zasięg.
Pośpiesznie zadzwoniła do taty, okazało się, że dalej ich szuka i nie wezwał policji. Po dwudziestu minutach do kawiarni wszedł Robert, przytulił obie córki i razem wyszli na zewnątrz. Kiedy bliźniaczki wsiadły do samochodu, zauważyły pewną nastolatkę, która przechodziła obok, pomimo, że było ciemno doskonale zauważyły jej twarz, ona także się w nie wpatrywała. Siostry wymieniły spojrzenia pełne zdziwienia i wsiadły do auta.

- One na pewno są bliźniaczkami, są identyczne - pomyślała, nieznajoma- w dodatku wyglądają zupełnie jak ja, ja- Nina Wilson
                           
                                       

Nie za bardzo podoba mi się ten rozdział, ale następny będzie dłuższy i lepszy. Dziękuje za wszystkie komentarze, a także proszę o komentowanie mojego bloga, bardzo mi zależy na opiniach. Z góry dziękuję.

środa, 18 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 16,, Jesienny Bal"

Bliźniaczki wysiadły z samochodu, do Gosi od razu podszedł Maciek i przywitał się, na jego twarzy malował się zachwyt.
- Wyglądasz ślicznie- powiedział jej.
- Dziękuj- odpowiedziała lekko zawstydzona.
        
Małgosia ujęła dłoń chłopaka i razem ruszyli w stronę wejścia do budynku. Dziewczyna nie słysząc za sobą kroków siostry odwróciła się, Maja wciąż stała w tym samym miejscu.
- Chodź już- ponagliła ja Gosia
- Wy idźcie, ja zostanę tutaj jeszcze chwilę.
Patrzyła jak jej siostra z Mackiem znika we wejściu do szkoły. Usiadła na ławce i poprawiła sobie czarny płaszcz, przez cały czas przyglądała się jak wiele roześmianych par wchodzi do budynku, nie zwracała uwagi na to kim byli uczniowie. Dopiero kiedy zauważyła Kubę w towarzystwie Patrycji zrobiło jej się smutno. Dziewczyna wyglądała bardzo ładnie, na sobie miała długą żółta suknię, a na wierzchu szary płaszcz. 
                                           The Vampire Diaries 
Za nimi szedł szedł chłopak, który był trochę podobny do Kuby, miał identyczne włosy i strój. Obok niego szła Paulina. Nastolatka wyglądała zjawiskowo, spod ciemno granatowego płaszczyku wystawała cieniowana niebieska suknia. Włosy miał podpięte, jednak kilka kosmyków poruszało się pod wpływem delikatnego wiaterku. Całość prezentowała się wyjątkowo.
candice accola
- Ciekawe, gdzie jest Natalka?- pomyślała Maja.
Jak na odpowiedź jej myśli na drodze pojawiła się dziewczyna trzymająca za rękę jakiegoś chłopaka. Natka była ubrana w czarną suknię oraz czerwony, długi płaszcz. 
Kiedy przed szkołą nie było żadnych osób, Maja postanowiła wejść do środka, przekraczając próg usłyszała cicha muzykę, na korytarzu nikogo nie było, gdyż wszyscy znajdowali się w auli. W pomieszczeniu ktoś wygłaszał powitanie, pomimo że Maje to zbytnio nie interesowało weszła do auli, gdzie odbywała się uroczystość. Drzwi były otwarte, kiedy wchodziła do pomieszczenia, osoby stojące niedaleko niej spojrzały w jej stronę.
    
-Na co się tak gapią- pomyślała
Ucieszyła się, gdyż muzyka rozbrzmiała głośniej, a wszyscy zaczęli tańczyc, ona stała w miejscu i patrzyła na innych. Nagle podszedł do niej nieznany jej blondyn i zaprosił ja do tańca. Zgodziła się od razu. W tym czasie Gosia uśmiechała się tańcząc z Mackiem, co chwile rozgladając Sice wokoło, chcąc ujrzeć siostrę.Wiedziała,ze raczej jej nie zobaczy w tym tłumie, jednak po chwili ja dostrzegła jak tańczy niedaleko z chłopakiem. Gosia uśmiechnęła się jeszcze szczerzej, co nie uszło uwadze jej chłopakowi.
-Ostatnio Maja była smutna, a teraz jest zupełnie inaczej. Cieszę się, że tu przyszła.
- Teraz się tym nie przejmuj ok?
- Dobra, już nic nie mówię.
Maja czuła, że ostatnie kłopoty odchodzą na dalszy plan, a ją wypełnia szczęście i utęskniony spokój. W tej chwili zapomniała o Kubie i o ich rozstaniu, teraz liczyło się to, że tańczy z cudownym chłopakiem, pomimo że go nie znała darzyła go wielką sympatią i szczerym i uroczym uśmiechem. Czuła, że mogą zostać prawdziwymi przyjaciółmi.
- Nawet nie zapytałem jak masz na imię.
- Jestem Maja, a ty?
- Piotrek, ślicznie wyglądasz.
- Dziękuje- odpowiedziała lekko zarumieniona.- Mam siostrę Gosię, to ona mnie namówiła, żebym przyszła. Ostatnio się dużo wydarzyło w moim życiu i nie miałam ochoty na żadną zabawę.
- Ciesze się, że udało jej się ciebie namówić, może wyjdziemy na dwór?
- Jasne, chodźmy.
- Kiedy wyszli z szatni i założyli kurtki, razem opuścili budynek. Na zewnątrz było już ciemno, a na niebie zaczynały pojawiać się pierwsze gwiazdy. Usiedli na najbliższej ławce i zaczęli rozmawiać, nastolatka czuła, że może się przed nim otworzyć, dlatego opowiedziała mu o swoim byłym chłopaku i trzech dziewczynach, z którym kłóciła się od przedszkola. Nie minęło długo, a jej uśmiech na twarzy przerodził się w smutek i zawiedzenie. Zobaczyła, jak Patrycja rozmawia  chłopakiem, pomimo ze stał tyłem do Mai, ona od razu go rozpoznała. Wiedziała, że to Kuba, z reszto przecież z nią przyszedł.
 The Vampire Diaries
Maja nie chciała na nich patrzeć, ale jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem Patrycji. Pati widząc zmartwiona koleżankę, chciał by jeszcze bardziej cierpiała. Przybliżyła się do kolegi i pocałowała go. W tej chwili do oczu Mai napłynęły łzy, szybko wstała z ławki i pobiegła w stronę ulicy.
- Maja!- zawołał za nią Piotrek
Nastolatka zatrzymała się za ogrodzeniem i popatrzyła na chłopaka.
- Przepraszam- krzyknęła do niego prze łzy i odbiegła.
W progu szkoły stanął...Kuba spojrzał na Patrycję i jej chytry, zadowolony  z siebie uśmiech. Wiedział, że coś zrobiła niedobrego i zamierzał się o tym dowiedzieć. Przeniósł wzrok na chłopaka stojącego obok niej.
- Tomek, czemu tu z nią jesteś?
- A nie widzisz, rozmawiam.
Całej tej scenie przysłuchiwał się zdziwiony Piotrek, który podszedł do nastolatków.
- Cześć Tomek- powiedział Piotrek- ty to Kuba?
- Tak, a o co chodzi?
- Chodzi o Maje, a tak dokładniej to o to, że myśli, że przed chwilą całowałeś się z ta dziewczynę- skinął na Patrycje- ale to był Tomek.
- Całowałeś się z Patrycją?!- warknął Kuba na kuzyna.
- A co nie można, przecież to nie twoja dziewczyna.
- Trzymaj się od niej z daleka.
Kuba wybiegł na chodnik, ruszył w stronę, gdzie mieszkała dziewczyna, biegł przez krótką, gdyż zobaczył przed sobą Maję. Nastolatka usłyszała za sobą czyjeś kroki, jednak nie zamierzała sprawdzać kto za nią podąża. Nagle poczuła silny uścisk na ramieniu i wtedy dopiero poczuła przerażający strach. Odwróciła się przodem do osoby i zamarła, przed nią stał Kuba.
- Czego chcesz?!- warknęła.
- To nie ja całowałem się z Patrycją, to mój kuzyn Tomek.
- Nie obchodzi mnie to!
 Chłopak dostrzegł łzy na twarzy dziewczyny i , że źle postąpił zrywając z nią. Gdyby tylko mógł cofnąć czas.
- Zostaw mnie! Nie chcę już cierpieć, za bardzo mnie zraniłeś.
- Nie chciałem, ja...
- Przestań, nic nie mów.
Powiedziawszy to Maja odbiegła, wyciągnęła komórkę z płaszczu i wpisała nu,mer mamy, miała już zadzwonić, jednak zrezygnowała. Kiedy nie widziała za sobą chłopaka, zwolniła i szła bardzo powoli. Po pół godzinnym spacerze stała przed domem, dziewczyna nie mając przy sobie kluczy do domu, zadzwoniła dzwonkiem. Drzwi od razu zostały otworzone, a w nich stała Kasia.
- Maja?
Nastolatka nic nie mówiąc weszła do środka, powiesiła płaszcz, z którego wyjęła komórkę i pobiegła do swojego pokoju. Ściągnęła buty i podeszła do okna, widok za oknem był bardzo ładny, a na niebie świeciły gwiazdy. Maja patrząc na niebo przypomniała sobie Piotrka i jej rozmowę z nim, od razu poczuła się jeszcze grzej. Czuła ból w stopach od biegnięcia w wysokich szpilkach, nagle cisze przerwał dzwonek telefonu. Spojrzała na ekran komórki, kiedy zobaczyła kto dzwoni rzuciła telefon na łóżko i dalej wpatrywała się w budynki i ciemny, ledwo zauważalny las za oknem
Wszystkie złe wspomnienia, które ja opuściły na balu, teraz powróciły, a ból , który wcześniej odczuwała, teraz czuła go jeszcze mocniej.
- Nie wierze ci, już nigdy ci nie zaufam- powiedziała po cichu do siebie.
Położyła się na łóżku i już po chwili jej powieki się zamknęły. Miała straszny sen, biegła w  nim przez las w sukience, którą obecnie miała na sobie. Była bez kurtki, a silny wiatr owiewał jej ramiona, splatał długie włosy, a na twarzy czuła zimny chłód.
 Biegła coraz szybciej, a za sobą słyszała coraz głośniejsze i bliższa kroki, co chwile się odwracała, jednak nikogo nie było. W Końcu zatrzymała się i krzyknęła, a jej słowa odbiły się echem.
- Pokaż się!
Zza drzew wyszedł Kuba trzymający za rękę Patrycję, na ich twarzach widniał szyderczy uśmiech.
- Dlaczego - cicho spytała.
Na odpowiedź jej słów po kolei zaczęło wychodzić więcej postaci. Na początku obok Kuby i Pati stanęły Natalia i Paulina. Zrobiło jej się smutno, kiedy zobaczyła Macka podchodzącego do ich. Nagle wstrzymała oddech ku nim szła Małgosia.
- Gosi, chodź do mnie- błagała Maja
Ta jednak spojrzała na nią przepraszającym wzrokiem i stanęła obok swojego chłopaka. Wszyscy stali w jednym rzędzie przodem do Mai. coraz szybciej zaczęli przybliżać się do niej. Maja znowu zaczęła biec, a oni jak jeden mur podążali za nią. wtedy otworzyła oczy, w ciemności ujrzała swój pokój, ze strachu cała się trzęsła, usiadła na łóżku, wzięła do reki komórkę i zobaczyła, że ma dwanaście nieodebranych połączeń i siedem nie przeczytanych wiadomości, a to wszystko od Kuby. Była dwudziesta trzydzieści, kiedy wyszła z pokoju i poszła do kuchni, po drodze w salonie zauważyła mamę rozmawiającą przez telefon , usłyszała, że tłumaczy coś Gosi. Nalała sobie wody do szklanki i szybko wypiła, po czym wyjęła z szafki paczkę chipsów i duży sok z lodówki. Z tymi rzeczami udała się do salonu, postawiła jedzenie na stoliku, a sama pobiegła się przebrać z sukienki. Po kilku minutach wróciła, na sobie miała bluzkę  dresy, usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Co chwilę przełączała na inny kanał, w końcu znalazła jakiś horror, ucieszyła się widząc, że to nie jest tandetna komedia o miłości. Zaciekawił ja ten film, otworzyła sobie chrupki i napiła się soku. Po chwili usłyszała, jak drzwi wejściowe otwierają się i zamykają. Zobaczyła przed sobą siostrę, wyglądała na zmartwioną, a z jej oczu coraz szybciej uciekało dotychczasowe szczęście.
- Kuba mi mówił, że uciekłaś. Maja nic nie odpowiedziała, tylko podgłosiła telewizor, Gosia odeszła zrezygnowana, wiedziała, ze Maja teraz nie chce z nikim rozmawiać, nawet z nią. Weszła na piętro, po czym uchyliła drzwi do pokoju siostry, na łóżku leżała sukienka, a pod ściana były rzucone buty. Zamknęła drzwi i weszła do swojej sypialni, szybko się przebrała i zeszła do jadalni, gdzie jej rodzice jedli kolację. Usiadła naprzeciwko mamy i od razu spostrzegła, że kobieta martwi się, ale jednocześnie jest zła. Spojrzała na tatę, on tez był zmartwiony, ale nie miał pretensji do córki.
- Maja, kolacja, przyjdziesz?- zapytała Kasia
Odpowiedziała jej cisz, Gosia wiedziała od Kuby co się stało na balu i wierzyła chłopakowi, jednak mocno współczuła siostrze. Dręczyły ja także wyrzuty sumienia, bo to ona namówiła ja na bal, ale Maja przed imprezą też była smutna i zrezygnowana.
- To moja wina, wcześniej była w lepszym stanie- pomyślała Małgosia i westchnęła.
Kiedy skończyli jeść posiłek, Robert poszedł zobaczyć do śpiącego synka, a Kasia razem z córką posprzątała po kolacji.  Po niedługim czasie kobieta dołączyła do męża, a Gosia poszła do siostry, usiadła obok niej na kanapie i mocno ją przytuliła, a Maja odwzajemniła uścisk.
 
- Wiem, że jest ci ciężko, to minie, jeśli nie chcesz mu uwierzyć, to musisz o nim zapomnieć.
- To trudne.
-Tak już jest, ale on naprawdę jest niewinny, może to potwierdzić Tomek z Piotrkiem.
- Nie chce nikogo słuchac!
- Dobrze, ja idę spac, ty tez powinnaś już iść.
- Jeszcze trochę pooglądam.
- Ok, dobranoc.
Maja oglądała kolejny film, wszędzie otaczała ją ciemność tylko ekran telewizora rzucał blask. Kiedy jej oczy zaczęły się powoli zamykac i wyłączyła telewizor była druga w nocy. Szybko zasnęła, jednak tym razem nic jej się nie śniło, kiedy obudziła się za oknem było jeszcze ciemno, spojrzała na zegar wiszący w salonie, który wybił godzinę szóstą rano.Maja wstała z kanapy, schowała komórkę do kieszeni i poszła do korytarza. Zdjęła z wieszaka swoja kurtkę i ja ubrała, po czym założyła buty i chwyciła klucze, wyszła na zewnątrz i zamknęła drzwi, a klucze schowała do kieszeni. Kiedy schodziła po schodach owiał ja chłodny wietrzyk. Ruszyła w stronę pobliskiego lasu, gdzie spędziła ponad godzinę spacerując. Kiedy wróciła do domu zastała siostrę schodząca po schodach.
- Gdzie byłaś tak wcześnie?- spytała Gosia.
- Musiałam się przejść.
Nagle na schodach pojawili się rodzice bliźniaczek.
- Wychodzisz?- spytała Kasia widząc córkę ubrana w kurtkę.
- Nie właśnie przyszłam.
- A gdzie byłaś, o tej porze?- tym razem głos zabrał Robert, który razem z Gosią usiadł w salonie.
- Byłam w lesie na spacerze.
- O tej porze, mogło ci się coś  stac, masz już skończyć z tymi grymasami.Mam już tego dosyć.
- A ja mam dosyć mojego życia!
Maja wybiegła z domu głośno trzaskając drzwiami, te słowa wstrząsnęły Małgosia i Robertem, gdyż szybko pojawili się w korytarzu.
-Maja! - krzyknęła przestraszona kobieta.

środa, 13 listopada 2013

ROZDZIAŁ 15,,Przygotowania"

- Nareście środa, dzisiaj Gosia wróci do domu- oznajmiła radośnie Maja jedząc śniadanie.
- Tak to cudowny dzień, dobrze widzieć ciebie uśmiechniętą- odpowiedziała Kasia.
- Przecież jestem szczęśliwa- zdziwiła się nastolatka.
- Przez dwa dni chodziłaś smutna i przygnębiona.
- A tak , dalej tak się czuję, ale myślę o Gosi robi mi się weselej.
Kobieta mówiła jeszcze coś do córki, a Robert pożegnał się i wyszedł do pracy, ale Maja już odpłynęła we spomnieniach. Wspominała poniedziałek, kiedy Kuba z nią zerwał, ta chwila była okropna
- A pierwszy dzień w liceum był taki wspaniały, 

                     
przecież to było dwa miesiące temu, dlaczego wszystko tak się skomplikowało? Czy w moim życiu musi wydarzyć się tyle nieporozumienia i nieszczęścia?
- Maju musisz już iść do szkoły.
- Taak, już idę- odezwał się dziewczyna po długich rozmyśleniach.
Maja wyszła na przystanek, w drodze nadal rozmyślała o Kubie, jednak kiedy była na miejscu, Maciek przeszkodził jej we wspomnieniach.
- Hej, o której wraca Gosia?
- Hej- odpowiedziała posępnie- od razu po szkole jedziemy po nią.
- Mogę do was dzisiaj wpaść?
- Jasne.
- A powiesz co się stało, że jesteś taka przybita, chodzi chyba o Kubę?
- Az tak to widać?
-Trudno nie zauważyć to mój kumpel, ale jakby cię zranił to przyjdź do mnie, to mu pokarze.
- Ok dzięki- uśmiechnęła się- fajny z ciebie przyjaciel.
- Zawsze do usług.
Razem wsiedli do autobusu, który przyjechał i pojechali do szkoły.
Nastolatka przez cały dzień w szkole unikała wzroku Kuby, a przede wszystkim jego osoby. Cieszyła się, kiedy lekcje się już skończyły, a ona wracała z przystanku do domu.
- Co za fajny dzień nawet głupia trójca dała mi spokój.
Weszła do domu i radośnie przywitała się z rodzicami, po czym rzuciła plecak na podłogę w salonie i pobiegła do kuchni. Napiła się ciepłej herbaty, a następnie podeszła do rodziców siedzących przy stole w jadalni.
- Jedziemy już tato?
- Tak, chodź.
Oboje wsiedli do samochodu i pojechali do szpitala, po dwudziestu minutach byli na miejscu. Robert podszedł do lekarza, a Maja weszła do sali.
- Hej- przytuliła siostrę.
- Cześć- uśmiechnęła się Małgosia.
- Spakowana?
- Jasne.
- To chodź, tata jest na korytarzu z lekarzem.
Maja wzięła rzeczy siostry i razem z nią wyszła na hol szpitala, gdzie mężczyźni się pożegnali. Robert odebrał torbę od córki i razem z bliźniaczkami opuścił budynek. W drodze do domu domu, w trójkę głośno rozmawiali i śmiali się. Kiedy wysiedli z samochodu, Gosia spojrzała na dom, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. W jednym z okien dostrzegła mamę trzymająca Michałka na rekach. Z radością weszła do środka, do salonu, gdzie czekało na nią powitanie. Wszędzie wisiały balony z różnymi napisami.
- Cześć mam- przytuliła się do Kasi.
- Cześć braciszku, ale urosłeś- pocałował go w policzek.
Spojrzała w kąt pomieszczenia, stał tam on, na jego widok jeszcze bardziej się uśmiechnęła się, a w jej oczach zabłysnęły wesołe iskierki. Było lepiej niż sobie to wyobrażała. Chłopak podszedł do niej i mocno przytulił do siebie, a ona odwzajemniła uścisk. Maja trzymała braciszka na rekach i opowiadała mu żartobliwie o wydarzeniu, które obserwował, zaś ich rodzice kończyli obiad w kuchni. Gosia spojrzała prosto w oczy ukochanego, dostrzegła w nich utęskniony spokój i szczęście, którego ostatnio mu brakowało. - Dosyć już tych czułości, chodźmy do jadalni.
Nastolatkowie spojrzeli na Maje, była szczęśliwa, jednak czegoś jej brakowało, to było widać doskonale. Razem przeszli do jadalni i usiedli przy dużym stole. Gosia wzięła brata od siostry i przytuliła do siebie.
- Poznajesz swoja siostrę? A to jest Maciek.
- I tak nie zapamięta- uśmiechnęła się Maja.
- Gosiu czy... czy poszłabyś ze mną na bal. Wiem, że późno pytam.
- Oczywiście, że  tak.
W tym czasie Michał zaczął płakać, a Maja posmutniała.
- Przynajmniej nie tylko ja nie lubię słuchać o jakiś głupich balach.
Gosia z bratem poszła do kuchni, gdzie Kasia uspokoiła synka.

Rano bliźniaczki pojechały do szkoły, Gosia bardzo była szczęśliwa, jednak obawiała się spotkania z trójka wrogów. Teraz nie wiedziała, że w przyszłości połączy ich jeden wymarzony, a zarazem tak bardzo ważny i trudny cel. Maja zaś miała dosyć tego miejsca, przypominało jej o  samych złych i przykrych rzeczach. Powrót koleżanki wszyscy przyjęli z radością ( oprócz trójki dziewczyn). Czas szybko minął i nim się obejrzały, wracały do domu z przystanku.
- Czemu jesteś taka zła?
- Nie jestem zła tylko wściekła , a w środku zrozpaczona.
- Chodzi o Kubę?
- Widziałaś jak ta Patrycja się migdaliła do niego, to było okropnie żałosne. 
- Ona jest głupią blondynką, a Kuba jej nawet nie lubi.
- No i co z tego, skoro idą razem na ten okropny bal!

Po obiedzie bliźniaczki razem z mamą i bratem pojechały na zakupy, aby kupić sukienki i do nich buty. Kiedy przechodziły obok różnych sklepów Gosia razem z mamą i bratem w wózku szły z przodu, zaś Maja ociągała się z tyłu. Kasia odwróciła się do córki.
- Maju, pośpiesz się, za dwie godziny musimy by w domu.
- Przecież idę szybko.
 Weszły do jednego ze sklepów, gdzie na wieszakach wisiało wiele, wiele sukni i sukienek, na różne okazje.
- Wow, ale wybór- zachwycała się Gosia.
 Maja wywróciła oczami na stwierdzenie siostry, chodź musiała przyznać jej racje. Po dwudziestu minutach oglądania strojów Gosia znalazła długa i zielona sukienkę z koronkowymi rękawkami,od razu udała się do przymierzalni. 
- Maju, dlaczego nie szukasz czegoś dla siebie?
- Nie potrzebuje, nie idę na żaden bal.
- Nie możesz rezygnować ze względu na chłopaka.
Maja westchnęła i ruszyły pomiędzy wieloma rzędami sukienek. Zatrzymała się na chwilę, gdyż jej oczom rzuciła się długa czarno- srebrna suknia. Wisiała wysoko, wiec stanęła na palcach, żeby ją dosięgnąć i ściągnąć. ,, Pięknie wyglądasz w świecących ubraniach" dziewczyna przypomniała sobie słowa byłego chłopaka. Od razu skierowała się do przymierzalni, skąd wychodziła niezadowolona Gosia.
- Na pewno chcesz te suknie, podoba ci się?
- Tak, jest śliczna, a coś nie tak z twoja?
- Wyglądam w niej okropnie - westchnęła Gosia.
Obie odwróciły się w stronę rzędów ubrań i spostrzegły jedną, wyróżniała się od pozostałych obok.
- Jest piękna, idealna - powiedziały równocześnie.
- Masz racje, wezmę ją- Gosia ruszyła po suknię.
Maja weszła do przymierzalni, kiedy wyszła poczekała na siostrę i razem weszły na podwyższenie, aby pokazać się mamie. Maja stała w ciemnej, błyszczącej, zaś Gosia w wyrazistej różowej.
- Wyglądacie ślicznie, zrobię wam zdjęcie.
 Mamo, ja jej nie chcę, bo nigdzie nie idę.
Maja zeszła ze stopnia i poszła się przebrać, to samo zrobiła Małgosia, jednak Gosia ze suknią posła do kasy, a Maja odwiesiła na wieszak. Odchodząc czuła smutek, gdyż sukienka była w jej stylu, a także niezwykle wyjątkowa. Tej scenie przez cały czas przyglądała się zmartwiona Kasia.
- Maja podeszła do mamy i brata.
- Wyjdę z Michałem na zewnątrz.
- Dobrze, ja idę do kasy.
Kiedy nastolatka była na zewnątrz, pochyliła się nad wózkiem i przykryła braciszka kocykiem. Po chwili ze sklepu wyszła jej siostra z mamą, dziewczyna nie zauważyła, ze Gosia trzyma dwie reklamówki zamiast jednej. Wsiadły do samochodu i pojechała do sklepu obuwniczego.
- Ja zostanę w aucie z Michałem.
 Kiedy Małgosia z Kasia wróciły ze sklepu do samochodu, pojechali do domu. Kiedy były na miejscu, jedna z bliźniaczek z ponura miną udała się do swojego pokoju, gdzie rzuciła się na łózko zasypiając.

Następnego dnia w szkole wszyscy uczniowie mówili tylko o balu, a dziewczyny opowiadały o swoich niesamowitych strojach.
- Już nie mogę tego słuchać- oznajmiła Maja po piątej lekcji.
Parter szkoły uczniowie dekorowali w czasie przerw, a niektórzy na lekcjach. Wejście do szkoły i podwórko było przystrojone. Na zewnątrz wzdłuż schodów, do poręczy przywieszono kolorowe balony i wstążki. Na korytarzu na parterze, po skończonych lekcjach uczniowie ustawili stoliki, zaś w auli wzdłuż dwóch ścian znajdowały się stoły, na których niebawem miały pojawi się przekąski, czyli ciasta i słodycze oraz picie. Nad wejściem do auli wisiał wielki napis ,, Jesienny Bal", a poza tym na na całym parterze zostały powieszone kolorowe lampy. Uczniowie wychodząc ze szkoły byli pełni zachwytu i szczęścia z nadchodzącego wieczoru.
 O godzinie siedemnastej miał rozpocząć się bal dla licealistów, na koniec którego mieli wybrać króla i królową. Przy wejściu do auli postawiono duże pudło, do którego za niedługo uczniowie mieli wrzucać karteczki z imieniem i nazwiskiem osoby, na którą głosuję.
- Bez sensu- odezwała się Maja wchodząc do domu- wiadomo, że wygra ktoś z trzeciej klasy, chodzą tutaj najdłużej i większość osób ich zna.
- Mylisz się, z pierwszego roku tez mamy szanse- poprawiła ja Gosia.
- Żartujesz, nikt nie wie jak nazywa się większość osób z naszego rocznika w tej szkole.
- Ty zawsze jesteś taka pesymistyczna- rzekła Małgosia.
- Nie, ja myślę realnie w porównaniu do reszty dziewczyn, nie wiem po co im tak głupia korona.
- Ej, uspokójcie się dziewczyny.
- To nie ja zaczęłam- oburzyła się Gosia.
- To ja powiedziałam co myślę i wyszła wielka afera.
Bliźniaczki usiadły przy stole na przeciwko siebie i nawzajem piorunowały się wzrokiem, po chwili Maja się zaśmiała.
- I co cie tak śmieszy?- zapytała złośliwie Gosia.
- Wcześniej zawsze broniłyśmy się nawzajem w każdej sytuacji i wspierałyśmy się, a nadszedł jakiś głupi bal i wszystko prysło.
- Masz rację- uśmiechnęła się do siostry.
- Zgoda- powiedziały jednocześnie.
Dziewczyny poszły na piętro szykować się do balu. Małgosia pobiegła do łazienki, a Maja weszła do swojego pokoju, położyła się na łóżku i wpatrywała się w sufit. Spojrzała w bok, gdzie na szafce stała fotografia oprawiona w rankę. Ukazywała ona roześmiana nastolatkę ze swoim chłopakiem. Maja wzięła zdjęcie do reki i mono rzuciła nim o podłogę, rozległ się głośny dźwięk. Dziewczyna usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Nagle drzwi otworzyły się, a po krótkiej chwili poczuła jak mama ja przytula.
- To przez niego, wszystko zepsuł.
Kasia nic nie odpowiedziała, tylko mocniej przytuliła córkę. Siedziały tak przez kilka minut, kiedy nastolatka została w pokoju sama, podeszła do lustra i spojrzała w nie. Na swojej twarzy dostrzegła kilka pojedynczych łez. Otarła kropelki dłonią, po czym usiadła na podłogę. Objęła rękoma podkulone nogi i wpatrywała się w zepsutą ramkę ze zdjęciem. Całkowicie straciła poczucie czasu, nie wiedziała ile tak siedziała, z głębokich zamyśleń wyrwał ja głos Gosi. Dziewczyna spojrzała na siostrę, która miała zrobioną ładną fryzurę i delikatny makijaż, pomimo ze nie założyła jeszcze sukni już wyglądała zjawiskowo. Małgosia kucnęła obok bliźniaczki i spojrzała jej w oczy.
- Usiądź na fotelu- nakazała- zaraz przygotuje cię do imprezy.
- Przecież wiesz, że nie idę.
- Właśnie że pójdziesz.
- Nawet nie mam sukni ani odpowiednich butów.
- Tym się nie martw.
Maja westchnęła i zrobiła co jej siostra kazała. Gosia wyszła na chwilę, jednak zaraz wróciła z kosmetykami i różnymi przyrządami. Po piętnastu minutach nastolatka oznajmiła, że skończyła, jednocześnie obracając fotel w stronę lustra, tak żeby Maja mogła zobaczyć jak wygląda. Małgosia pozbierała rzeczy, które wcześniej przyniosła i udała się do swojego pokoju. Otworzyła szafę, z której wyciągnęła dwie suknie i dwa pudełka. Swoją suknie razem z butami zostawiła w sypialni, zaś z drugi zestaw zaniosła siostrze.
- Skąd ja masz- spytała Maja widząc wymarzony suknię.
- Kupiłyśmy z mamą, kiedy wyszłaś ze sklepu.
- A tu co jest? - wskazała na opakowanie.
- Otwórz.
Maja zdjęła pokrywę z pudełka i uśmiechnęła się promiennie do siostry. Ze środka wyjęła parę prześlicznych, czarnych butów na wysokim obcasie. Kiedy zegar wybił godzinę szesnastą trzydzieści, Gosia była już gotowa i razem z tatem czekała na siostrę w salonie. Po schodach schodziła Maja,  
wyglądała równie uroczo co Małgosia. Obie ubrały czarne płaszcze, pożegnały się z mama i wyszły przed dom, gdzie razem z Robertem wsiadły do samochodu, by po chwili odjechać na ,,Jesienny Bal"
                                      ****************

czwartek, 24 października 2013

ROZDZIAŁ 14 ,,To koniec..."

Gosia otworzyła powieki, które odsłoniły duże, zielone oczy. Jej sen się skończył, żałowała, że akurat teraz się obudziła, ta piękna historia tocząca się w jej głowie dobiegła końca. Może przyśni jej się dalsza część następnym razem? Cóż słońce za oknem wygrało, jego jasny blask obudziłby każdego. Sięgnęła po komórkę, była dziesiąta rano.
- Szkoda- westchnęła i cicho ziewnęła - dzisiaj poniedziałek, Maja w szkole, nie przyjdzie szybko, ale będzie nudno - pomyślała.
Jakby na zaprzeczenie jej myśli, ktoś zapukał. Usłyszała dźwięk rozsuwanych drzwi, w których stanął, nie kto inny, tylko... dorosły mężczyzna ubrany cały na czarno, z głowy zsunął mu się duży kaptur, który przed chwila zasłaniał większą część jego twarzy. Podszedł dwa kroki bliżej i zatrzymał się, patrząc prosto w oczy nastolatki, a jego twarz była kamienna, zupełnie nie wyrażała żadnych emocji.  W przeciwieństwie Gosia była bardzo przestraszona, jej serce zaczęło mocno bić, a na jednym z urządzeń, do których była podpięta, wykres wskazujący pracę serca przyspieszył, co utrudniało prawidłowo oddychać dziewczynie.
- Kim pan jest...i czego chcesz?- wydyszała nie mogąc złapać oddechu.
- Przyszedłem sprawdzić co u ciebie?
- U mnie...przecież my się nie znamy...kto pana tu wpuścił?
- Nie, to ty mnie nie znasz, ja ciebie doskonale. Dziwi cie mój strój, to kamuflasz.
- Wygląda pan...podejrzanie.
- Jeśli ma się znajomości, to i takich wpuszczą na odwiedziny w szpitalu - uśmiechnął się złośliwie.
-Proszę...stąd wyjść- podniosła głos, jednak nie za bardzo.
- Odpocznij, wpadnę do ciebie w odwiedziny innym razem.
-Masz tu...nie wracać.
Nieznajomy uchylił drzwi z zamiarem wyjścia, jednak do środka weszła lekarka.
-Kim pan jest?
- Jestem wujkiem- opowiedział pewnie- do widzenia.
- Do widzenia. Zdenerwował cię czymś?- spytała nastolatkę.
-Taak.
Lekarka zawołała pielęgniarka, która podało Gosi coś na uspokojenie i lepszy sen. W tym samym czasie korytarze przemierzali rodzice Małgosi, kiedy wysiedli z windy na pietrze, na którym znajdowała się ich córka, minął ich jakiś tajemniczy mężczyzna. Kasia zerknęła na mijającego ich nieznajomego, ich spojrzenia się zetknęły, w jego oczach dostrzegła coś znajomego. Były straszne, jakby kontrolowały, a jednocześnie sterowały człowiekiem. Minęli się, chwyciła mocno dłoń męża i szepnęła.
- Chodźmy szybciej, niedługo musimy wraca.
Robert kiwnął głową, po czym oboje przyspieszyli i już po chwili stanęli przed salą. Mężczyzna rozsunął drzwi, kiedy to uczynił ujrzał lekarkę podawającą coś jego córce.
- Co się stało- spytała Kasia wchodząc do środka pomieszczenia.
- Małgosia mocno się zdenerwowała podczas odwiedzin jej wujka. Musieliście się widzieć na korytarzu, właśnie wyszedł.
- Spieszyliśmy się, więc na pewno minęliśmy się niezauważalnie.
- Pewnie tak, ale to było dziwne, kiedy Gosia miała trudności z oddychaniem, a on nie zawołał żadnego lekarza.
- Ale już jest wszystko dobrze? - zaniepokoiła się Kasia.
- Tak, powinna spać teraz około dwóch godzin.
- Dziękujemy.
- To moja praca, gdyby się coś działo, będę w pokoju lekarskim.
Małżeństwo usiadło na krzesłach przy łóżku, Kasia wyciągnęła kilka rzeczy dla córki i położyła jej obok na szafce. Po godzinie opuścili szpital, w drodze do domu zatrzymali się u rodziców kobiety, aby odebrać Michała. 
 W szkole Maja skończyła ostatnią lekcję, szybko wyszła z klasy, aby porozmawiać z Kubą, który unikał jej od rana.
- Zaczekaj- złapała go za rękę- czemu mnie unikasz?
- Nie wiesz? wystawiłaś mnie.
- Moja siostra miała wypadek, nie myślałam o niczym innym, przepraszam.
- Mogłaś przynajmniej zadzwonić.
- Przepraszam, możemy dzisiaj się spotk?
- Z nami koniec, nie traktujesz tego na poważnie - mówiąc to odszedł.
Maja stała w miejscu, ostatnie słowa strasznie ja zabolały. Patrzyła na chłopaka, który zniknął już na schodach.
- To nie prawda, traktowałam nas na poważnie- myślała.
- I co znowu sama- zadrwiła Patrycja, stając obok dziewczyny.
- Nie twoja sprawa.
- Nie martw się zaopiekuję się nim- powiedziała i odeszła.
Na te słowa Maja poczuła ,,ból w sercu", kochała go, nadal go kocha, a on nie chce z nią być, odszedł.
Wybiegła szybko ze szkoły, gdzie czekał autobus, wsiadła do niego. usiadła z dala od Kuby i trójki nienawidzonych przez nią dziewczyn. Maciek usiadł na przeciwko niej.
- Wszystko w porządku? 
- Tak.
Nastolatka odwróciła głowę w stronę szyby, nie chciała teraz z nikim rozmawiać, do jej oczu powoli napływały łzy.
- Jedziesz dzisiaj do Gosi?- chłopak ciągnął rozmowę.
- Tak.
- Na pewno wszystko ok?
Autobus zatrzymał się na przystanku, Maja wysiadła na przystanku, a za nią Maciek. Na policzkach dziewczyny zabłysnęły łzy, przez szybę jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem jej byłego. Był smutny, ona też, pragnęła, aby to był sen. Maciek spojrzał na koleżankę i dostrzegł, że płacze. Nie chciał jej pytać jej o co chodzi, bo dobrze wiedział, że jest skryta w sobie i nie powie mu. Maja odeszła milcząc, po pięciu minutach znajdowała się przed domem. Otworzyła drzwi i weszła do środka.
- Cześć Maju, jak było w szkole- zapytała Kasia
Nastolatka nie odpowiedziała, szybko pobiegła po schodach do swojego pokoju. położyła plecak na podłogę, po czym rzuciła się na łóżko, po jej twarzy spływał potok łez. wstała, otarła twarz dłonią i wyszła z pokoju, po czym zbiegła po schodach do salonu.
- Maju coś się stało?
- Wychodzę- odpowiedziała wychodząc na podwórko.
Postanowiła pójść do pobliskiego lasu, kiedy stanęła na polnej dróżce, pozwoliła łzom na powtórne popłynięcie. Szła dróżką, przez dwadzieścia minut. Kilka razy zadzwonił jej telefon, jednak ona nawet nie spojrzała, kto próbował się z nią skontaktować.

                                    

Po godzinnym spacerze postanowiła wrócić do domu. Kiedy weszła do salonu, zastała tam rodziców i brata, minęła ich bez słowa i weszła d kuchni, aby zjeść obiad.
- Córeczko, co się stało?- spytała z troska Kasia.
Maja spojrzała na mamę, nie wiedziała czy chce się zwierzać, ale bardzo tego potrzebowała.
- Dlaczego Płakałaś?
Nastolatka podeszła do kobiety i przytuliła się do niej.
- Kuba ze mną zerwał.

Wieczorem Maja zadzwoniła do siostry z przeprosinami i chęcią porozmawiania o jej rozstaniu.
- Maja nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze.
- To koniec Gosia, to koniec mojego związku, a najgorsze jest to , że ja go strasznie kocham, a on ma mnie gdzieś. To bardzo boli.
- Ej, ja tez się rozstałam z Mackiem, a teraz znowu jesteśmy razem.
- Może masz rację, A co u ciebie? Kiedy wychodzisz?
- Jak mama była dzisiaj u mnie to mówiła, że podobną mają mnie wypisać w środę.
- To za dwa dni, super.
- Akurat zdążymy razem kupić sukienki na jesienny bal.



niedziela, 13 października 2013

ROZDZIAŁ 13 ,,Ona jest jego siostrą"

Kasia wpatrywała się w okno od swojego domu, gdzie przed chwilą pojawiła się nieznajoma postać ubrana na czarno i zasłonięta twarzą. Minęło kilka sekund zanim odzyskała pełna świadomość. Kiedy pospiesznie zapinała fotelik synka w samochodzie za plecami usłyszała odgłos otwieranych drzwi od domu.
Zatrzasnęła tylne drzwiczki i zamierzała w siąść na przednie siedzenie, ale poczuła mocne szarpnięcie za rękę,po czym znalazła się z powrotem na podjedzie.
- Nikogo nie widziałaś i nie pójdziesz na policję zgłosić włamania, rozumiesz? - rozkazał przestępca, którym był mężczyzna.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić!- krzyknęła
- To się okaże, jeśli chcesz by on przeżył - wskazał na malutkiego chłopca- to musisz mnie słuchać.
- Nic mu nie zrobisz.
- Tak myślisz?- spytał ironicznie- To zobacz.
Mężczyzna pociągnął za ramię Kasię i otworzył tylne drzwi od samochodu, po czym wyjął z kieszeni nóż i przystawił do buzi chłopca.
- Nie!!!!!- krzyknęła przestraszona i zrozpaczona.
- Widzisz jakie to proste? Trzeba było od razu mnie posłuchać. Schował ostre narzędzie do kieszeni w spodniach i spojrzał prosto w twarz kobiety, ta z kolei wpatrywała się w wystraszone dziecko.
- Swojemu mężowi masz tez nie mówić o naszym spotkaniu, zresztą nikomu, zrozumiałaś?
Kasia skinęła delikatnie głową, wciąż wpatrując się zamglonym wzrokiem w synka.
- Jak mówię do ciebie to masz na mnie patrzeć!
kobita niepewnie przeniosła wzrok na tajemniczego mężczyznę. jej zielone oczy były przepełnione strachem, przerażeniem i smutkiem.
- widzę, że rozumiesz moje polecenia, za tydzień masz mi wysłać informacje o postępach twoich córek.
- Skąd wiesz, ze mam córki!- narastał w niej coraz większy gniew- Co masz na myśli mówiąc o postępach?
- Czy radzą sobie z niebezpieczeństwem- odwrócił głowę w stronę pobliskiego skrzyżowania, czyli końca tej ulicy, którą jechał czarny samochód.
- Dobrze zapamiętaj moje słowa, tutaj masz e-mila- wcisnął jej małą karteczką w dłonie, po czym skończył,- na niego masz wysłać informacją, jeśli tego nie zrobisz, to możesz już się przegnać z córkami na zawsze.
Uśmiechnął się ironicznie, po czym wsiadł do swojego samochodu. Przez uchyloną szybę powiedział do Kasi kilka słów, a w jego oczach płonęła złość i gniew.
- Mam nadzieję, że Małgosia się już wybudziła.
Po tym odjechał z podjazdu, a miejsce, które przed chwilą zajmował zajął dobrze znany czarny samochód. Kiedy z auta wysiadł Robert, na twarzy Kasi pojawił się udawany uśmiech. Mężczyzna pocałował ją w policzek na powitanie, po czym wziął na ręce synka.
- Miałeś być później.
- Tak, ale szef pozwolił mi wyjść wcześniej. A kto to był ?
Kasia przełknęła powoli ślinę, domyślała się, że mąż zada jej to pytanie, wiedziała, że nie powinna powiedzieć mu prawdy, po prostu nie mogła.
- A ten mężczyzna...pytał się o... drogę.
- Na pewno? dziwnie się zachowywał, wyglądał jakby miał zasłoniętą twarz.
- Nie. Musiałeś się przewidzieć, bo on miał założony kaptur.
- Chyba masz rację, chodźmy już do domu.
Robert delikatnie ujął dłoń żony w swoją i razem z nią i synkiem podszedł do drzwi, wyciągnął klucze.
- Już otworzyłam - Kasia pchnęła drzwi, które od razu ustąpiły.
Wstrzymała oddech, gdyż chodząc spodziewała się zdemolowanego wnętrza, jednak kiedy przekroczyła próg odetchnęła, dom wyglądał normalnie. Wzięła od męża synka i udała się na piętro, otworzyła drzwi do małego pokoju, gdzie znajdowało się łóżeczko Michała.
Usiadła na fotelu, a chłopczyka przytuliła do siebie, po dziesięciu minutach, kiedy zasnął, ostrożnie położyła go w łóżeczku i przykryła go małym kocykiem. Podeszła do okna, ręce oparła na parapecie, na zewnątrz było dziwnie ponuro, dokładnie tak, jak ona się teraz czuła. Teraz kiedy urodziła zdrowego synka, Małgosia się obudziła, na powrót, zapanował chaos w ich życiu, działo się tak od szesnastych urodzin bliźniaczek
- Przypadek ? Czy to może mieć coś wspólnego z nieśmiertelnymi. Nie nie powinno- w jej głowie pojawiały się przeróżne myśli.
                              **************
W tym samym czasie w szpitalnej sali znajdowało się troje roześmianych nastolatków. Na bladej twarzy Gosi pojawiły się delikatne rumieńce, a jej oczy były przepełnione szczęściem. Obok łóżka, na którym leżała dziewczyna siedziała Maja z Maćkiem, właśnie wspominali wszystkie śmieszne chwile, które razem przeżyli
- A jak twoja randka z Kubą?- Gosia zapytała się siostry.
Nastolatka spuściła głowę, a wzrok wbiła w dłonie, które mocno zacisnęła na kolanach. Maja obawiała się reakcji bliźniaczek, dlatego nie odpowiadała, jednak wiedziała, że dobrze postąpiła. Maciek spoglądał raz na jedną, raz na drugą dziewczynę. Małgosia zaś spoglądała na siostrę oczekując odpowiedzi. Po kilku sekundach ciszy pokręciła przecząco głową z niedowierzeniem. Domyślała się o co chodzi.
- Nie. Dlaczego?
Maja podniosła głowę i spojrzała prosto w oczy siostry.
- Nie mogłam, nie potrafiłam. Musiałam być przy tobie, jeśli poszłabym z nim, to i tak cały czas myślałabym czy wreszcie się obudziłaś.
- Powinnaś była iść, przy mnie byli rodzice, nie możesz rezygnować ze swojego szczęścia.
- Nie rozumiesz - Maja wstała i odwróciła się plecami do siostry, w jej oczach pojawiły się łzy, kiedy przypomniała sobie ostatnie straszne godziny - nie mogłam cie opuścić w takich chwilach, tylko dlatego, ze miałam randkę- powoli dawała upust łzom.
-Tylko randkę? Przecież ty go kochasz,  mi i tak nie mogłaś pomóc.
- Przestań. To jest silniejsze ode mnie, ta więź, która nas łącz nie pozwala mi być szczęśliwą, kiedy ty cierpisz. Radość dla mnie wtedy nie istnieje. Jesteś moją siostrą, jedyną. Nie potrafiłabym żyć, gdybyś się nie obudziła. Ty też byś tak postąpiła, nie poszłabyś na randkę ze swoim chłopakiem, kiedy ja walczyłabym o życie.
Maja odwróciła się przodem do siostry, jej twarz była smutna, po policzkach spływały łzy, które znikały w jej czarnych włosach. Bliźniaczki wpatrywały się w siebie nawzajem, Na twarzy Gosi zabłyszczały małe kropelki, które skapywały z jej zielonych oczów. Dziewczyna wyciągnęła ręce w stronę Mai, a ta od razu podeszła i mocno przytuliła leżącą siostrę.
- Myliłem się, nie tylko na zewnątrz jesteście takie same, w środku macie wiele wspólnego - Kuba patrzył na nastolatki, gdzieś głęboko w sercu odczuwał zazdrość.
 Owszem miał dobry kontakt ze swoją starsza siostrą, ale nie taki jak one. Do tego chodzili razem do klasy, ponieważ on poszedł rok wcześniej do szkoły niż powinien. Pomimo, że był rok młodszy od Małgosi, to nastolatce nie przeszkadzało. Kochał swoja siostrę, ale nienawidził jej kiedy znęcała się nad bliźniaczkami. Dziewczyny chodziły do jednej klasy od przedszkola i od tamtego czasu nie darzą się sympatią. On dopiero dołączył do nich w tym roku, w pierwszej klasie liceum. Nie powiedział Gosi o swojej siostrze, mówił, ze to kuzynka, jednak wie, że udaje mu się to zatrzymać w tajemnicy do końca października, nie dłużej. Poza tym ma jeszcze jedną duża tajemnicę, którą także posiadają bliźniaczki. 

Kuba spędził jeszcze godzinę w szpitalu, po czym opuścił szpital i wrócił do domu. Maja razem z Małgosia rozmawiały o sprawach sercowych, przez dobre dwadzieścia minut, kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi sali i wszedł do środka. 
- A o czym tak rozmawiają moje córeczki?- zapytał Robert.
- Tato, już jesteś?- spytała zdziwiona Maja.
- Już?- zdziwił się, spojrzał na zegarek- minęła z dwie godziny. Przyjechałem po ciebie i przywiozłem rzeczy dla Gosi- położył niewielka torbę obok łóżka córki.
- Dzięki tato- uśmiechnęła się.
- Nie ma za co kochanie, mam przyjedzie do ciebie po południu, a za godzinę powinni pojawić się dziadkowie. A i babcia z dziadkiem z nad morza kazali ci przekazać, żebyś wracała szybko do zdrowia.
- Dzwoniliście do nich? Po co ich martwicie?
- Gosiu, to jest nasza bliska rodzina, pomimo, że daleko mieszkają i ich rzadko odwiedzamy maja prawo wiedzieć.
- Ok, zadzwonię do nich i im podziękuję.
- Musimy już jechać, pa córeczko - pocałował ją w czoło.
- Trzymaj się siostrzyczko, zadzwonię do ciebie później.
Kiedy wyszli z sali, wsiedli do windy, a następnie opuścili szpital. Przez piętnaście minut jechali samochodem, kiedy weszli do domu, Maja pobiegła po schodach do pokoju brata, gdzie zastała mamę, która przewijała Michała.
- Cześć mamo.
- Cześć córeczko- Kasia uśmiechnęła się do córki
- Stęskniłam się za Michałkiem.

Minął weekend. Gosia nadal leżała w szpitalu, a Maja musiała iść do szkoły. Kiedy czekała pod klasa na dzwonek, przed pierwsza lekcją, podeszła do niej Paulina razem ze swoimi przyjaciółkami.
- A co z Gośką, jeszcze jest w szpitalu, aż tak mocno się uderzyła, aż tak jej się Maciek podoba, że prawie umarła?
- Nic ci do tego. Zostaw mnie w spokoju i Gosie też.
Nastolatka odwróciła się do nich tyłem i chciała odejść, kiedy Patrycja złapała ja za nadgarstek.
- Przekaż swojej siostrze, żeby się odczepiła od Maćka, jeśli tego nie zrobi to pożałuje.
- Jesteś chora psychicznie, lecz się- wyrwała się z uścisku.
- Zostaw ją- podszedł do nich wściekły Maciek.
- Słucham?- rozzłościła się Patrycja.
- To co słyszałaś, masz się dać jej spokój i Gosi też.
- Przesłyszałam się? Ty mi rozkazujesz gówniarzu?
- Jestem od ciebie młodszy tylko rok. Jeśli chcesz stosować przemoc, to może zmierz się ze mną.
- Zwariowałeś przez tą swoja dziewczynę. Trzeba było mnie posłuchać i zacząć się spotykać z Pauliną.
Paula uśmiechnęła się do chłopaka, jednak ten nawet na nią nie spojrzał.
- Maciek co z tobą, kiedyś byłeś inny- odezwała się Natalka
- Wy się nie zmieniłyście, zawsze takie wścibskie i natrętne. A ty dla mnie już nie istniejesz- zwrócił się do Patrycji.
- Co ty gadasz jestem twoja siostrą, zawsze będziesz mnie słuchał.
- Przeliczyłaś się, nie rozumiesz, że mam cie dosyć?!
- Ona jest twoją siostrą? Mówiłeś, że jesteś jej kuzynem.
- O proszę, co ja słyszę, swojej dziewczynie też tak powiedziałeś?
- Nie twoja sprawa.
- Rozumiem, czemu to ukrywałeś, każdy by się wstydził przyznać, że jest się rodzeństwem z nią- powiedziała Maja.
Po tych słowach trójka przyjaciółek odeszła, tak szybko, jak się pojawiła.
- Sorry, że nie powiedziałem wam prawdy.
- Nie ma sprawy, ale Gosi powiedz jak najszybciej.
- Ok.
Po tym zadzwonił dzwonek na lekcję.

Tak pierwsza tajemnica Maćka wyszła na jaw, a co z drugą? Czy szóstka nastolatków przełamie lody i się pogodzi, a może połączy ich skrywany przez nich pewien sekret?
             ********************************