sobota, 29 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 10 ,,Bezradność"

-Panie doktorze- powiedziała pielęgniarka, przewozimy dziewczynę na oddział na trzecim pietrze.
- Dobrze już idę.
Mężczyzna odwrócił się plecami do  małżeństwa i razem z pielęgniarką ruszył w stronę sali operacyjnej.
- Czy moja córka żyje!- krzyknęła zrozpaczona Kasia.
Lekarz odwrócił się w jej stronę i pokiwał głową.
- Żyje, jednak jest w krytycznym stanie. Najbliższe dwie doby pokażą co będzie dalej.
Powiedziawszy to zniknął we wnętrzu  pobliskiej sali. Kobieta usiadła na najbliższym krześle i ukryła twarz w dłoniach. Robert stał w miejscu wpatrując się w drzwi pomieszczenia, gdzie znajdowała się jego córka.Nagle na korytarz z tej sali wyszło kilku lekarzy, wieźli  na łóżku leżąca bez ruch, strasznie biała Gosię.
Kasia natychmiast wstała z krzesła i podbiegła do nieprzytomnej córki, złapała jej rękę i ścisnęła.W oczach kobiety błyszczały łzy, nie mogła patrzeć jak jej córka cierpi.
- Proszę się odsunąć - zarządał jeden z lekarzy.
Matka dziewczyny puściła ją spytała pielęgniarki
- Dokąd ją zabieracie?
- Na następne piętro.
Małżeństwo ruszyło za lekarzami jednak po chwili usłyszeli głos jednego z nich.
- Lepiej niech państwo wrócą do domu i odpoczną, a rano przyjedźcie.
Rodzice niechętnie tak postąpili, musieli zaopiekować się malutkim synkiem i drugą córką. Wsiedli do swoich samochodów i pojechali do rodziców Kasi. 
-I co z Gosią - zapytała starsza kobieta o imieniu Marzena.
- Na razie jest w śpiączce- opowiedział Robert.
Mężczyzna poczuł jak łzy ściskają go w gardle, wszedł do kuchni, przy stole siedziała już Kasia, ocierała oczy chusteczką, podszedł do niej i mocno ją przytulił. Kobieta po chwili doszła do siebie, popatrzyła do salonu, gdzie na kanapie spała Maja. Twarz nastolatki była czerwona od płaczu, a jej oczy podpuchnięte. Kasia pocałowała córkę w czoło i przykryła ja kocem.
- Jak Michał?
- Dobrze, śpi już od długiego czasu.
- Pójdę do niego, jest taki malutki, nie powinnam była go zostawiać na tak długo.
- Zostajecie na noc zapytał Kacper swojego zieńcia.
- Tak.
- To dobrze - powiedziała Marzena. - idź się połóż.
Mężczyzna kiwnął głową i udał się do pokoju na pietrze. Otworzył drzwi i wszedł do pokoju, na dużym łóżku spała jego żona, a przy ścianie w łóżeczku Michał. Kasia z Robertem zostawiali synka tutaj, kiedy jechali na spotkanie nieśmiertelnych, dlatego postawili tym pokoju dla małego łóżeczko.  Po dwóch godzinach snu Kasia wstała i zeszła do kuchni zapaliła lampkę i usiadła na krześle, nie mogła spać. Wiedziała, ze jaj mąż także nie śpi, tylko udaje, nie mogła znieść tego, że ona siedzi w domu, a jaj córka leży nie przytomna w szpitalu. Ta bezradność, ze nic nie może zrobić była najgorsza. Kiedy wpatrywała się w okno w kuchni, za którym panowała ciemna noc usłyszała za sobą ciche kroki. Serce kobiety momentalnie przyśpieszyło, co wyrwało ja ze swoich rozmyśleń. Odwróciła się w stronę, z której dochodziły odgłosy, panowała tam ciemność, z której wyłoniła się sylwetka Mai.
- Dlaczego nie śpisz córeczko?
- Nie mogłam zasnąć na wieczór, a później babcia dała mi do picia jakiś napój, po którym zasnęłam, chyba to było coś na sen.
- Dobrze babcia zrobiła powinnaś odpocząć i wyspać się.
-Mam spać, kiedy moja siostra walczy o życie?
- Wiem, że cierpisz my tak samo.
- Mamo Gosia z tego wyjdzie, zobaczysz będzie tak jak przedtem.
Na policzkach kobiety rozbłysły łzy, widząc je nastolatka usiadła na krześle obok niej i mocno ją przytuliła. Po dziesięciu minutach na pietrze rozległ się płacz dziecka.
- Pójdę do małego zanim  obudzi dziadków - powiedziała Kasia- Chodź spać, na górze babcia przyszykowała pokój.
- I tak nie zasnę.
- Przy najmniej odpoczniesz.
Przytuliły się mocno, po czym udały się po schodach do dwóch pokoi. Kasia otworzyła drzwi, zamiast usłyszeć płacz synka, powitały  ją ciche słowa jej męża. Weszła do środka, przy oknie stał mężczyzna, a w objęciach trzymał niemowlę. Kobieta podeszła do nich i pocałowała obu, wzięła Michała na ręce i usiadła na łóżku. Maja w tym czasie przekraczajć próg pokoju czuła niepokój, kiedy spali u dziadków ten pokój dzieliła z Małgosią. Rozejrzała się wokoło jedno łózko było przyszykowane dla niej, a drugie równo przykryte kocem.
- Dlaczego akurat to jej się przytrafiło, przecież była miła, dobra dla innych, a w dodatku ostatnio  cierpiała przez tego dupka. To jego wina, że Gosia teraz leży w szpitalu, przez niego może umrzeć, zapłaci za to. - powiedziała do siebie zrozpaczonym głosem Maja.
Nastolatka usiadła na podłodze, oparła się o ścianie, a w rękach mocno ściskała zdjęcie, na którym była razem z siostra i małym braciszkiem. Fotografię przycisnęła do serca, a po twarzy popłynęły jej łzy, niczym jak deszcz. Siedziała tak przez dłuższy czas płacząc, kiedy wstała spojrzała na zegar wiszący na ścianie była czwarta w nocy z pokoju na przeciwko słyszała głosy rodziców, przestraszyła się, że nie śpią i mogli słyszeć jak płakała, ale pomyślała, że przecież było wiadome,że nie zasną, a poza tym są pogrążeni we własnej rozmowie. Położyła się na łóżko i przykryła się kocem, a następnie rozejrzała wokoło, wszystko przypominało jej o radosnych chwilach spędzonych z siostrą.
Było jasno, Maja pchnęła drzwi, które od razu ustąpił, po czym weszła do pomieszczenia. Wszędzie jaśniało niesamowicie oślepiające światło. Nastolatka stała przy ścianie, a naprzeciwko niej Gosia, Która miała na sobie białą sukienkę. Maja była w jednej z sal w szpitalu. Zaczęła zbliżać się w stronę Gosi, ta jednak stopniowo oddalała się z wyciągniętą do przodu ręką. Maja chciała złapać siostrę, jednak nie mogła.
- Opiekuj się Michałem- szepnęła Gosia
- Razem będziemy to robić - opowiedziała zrozpaczona Maja.
- Będę patrzyła na was z góry- podniosła głowę w stronę sufitu.
Małgosia oderwała się od podłogi i zaczęła unosić się do góry jednocześnie znikając.
- Nieee!- krzyczała Maja.
Nastolatka poczuła, że spada w dół, spojrzała w miejsce, w którym zniknęła Gosia, po czym zamknęła oczy.
 Kiedy poczuła,że leży na czymś twardym otworzyła powieki. Rozejrzała się wokoło, znajdowała się na podłodze pokoju w domu dziadków. Jej serce biło jak oszalałe, a ona cała się trzęsła, po bladych policzkach dziewczyny spływały łzy. Momentalnie drzwi od sypialni otworzyły się, a do środka wbiegła przestraszona Kasia. Uklękła obok córki i mocno ja objęła ramionami.
- To tylko sen - powtarzała kobieta.
- Był taki prawdziwy, myślałam, że...- urwała i spojrzała na mamę- mamo ty wogóle nie spałaś.
Twarz Kasi zawsze radosna i opalona teraz była blada, a w oczach zamiast iskierek szczęścia było cierpienie.
- Spałam- powiedziała, ale widząc spojrzenie córki dodała- krótko, niedawno się obudziłam.
- Przecież widzę mamo, że wogóle nie zmrużyłaś oka.
- Nie mogę spać, nie potrafię.
- Jest szósta, o której jedziemy do szpitala - spytała Maja.
- Ja jadę o ósmej, a tata dopiero o dziesiątej, bo musi załatwić urlop.
- Pojadę z tobą.
- Dobrze, ale ja wracam o jedenastej, bo muszę zająć się Michałem.
- To zostanę z tatą.
Kasia kiwnęła głową, a następnie podeszła do okna. Spojrzała przez nie, słońce przebijało się przez ciemne chmury, a las cały czas pozostawał ponury, jakby odzwierciedlał nastrój panujący w ich rodzinie. Maja podeszła do kobiety i położyła głowę na jej ramie.
- Wracamy dzisiaj do domu?
- Tak, ja pojadę z małym, a ty później z tatem.
Nastolatkę dręczyło jedno pytanie, nie wiedziała czy ma go wypowiedzieć na głos.
- Mamo- zaczęła niepewnie ... 
- Tak?
- .... a co ze szkołą?
- Dzisiaj jest sobota, a w poniedziałek zobaczymy czy będziesz miała na tyle sił, żeby tam pójść.
- Dobrze.
- Chodźmy na dół, zrobimy śniadanie, zanim Michałek się obudzi.
- Tata też nie spał w nocy?
- Nie.
                       **************************** 


2 komentarze:

  1. już nie mogę doczekać się następnego ;) rozdział świetny jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "tatem" mnie tak pozbawiło, że aż zniszczyło dramatyczne chwile. Szkoda. No ale podoba mi się to co piszesz i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń